Teatr Muzyczny Capitol

Rzeczywistość skrzeczy bardziej niż kiedykolwiek.

Godzina policyjna, ograniczenie poruszania się, dzieci zamknięte od miesięcy w domach… Świat zewnętrzny szary, zimny i przerażający. Nawet wiosna nie chce przyjść. Tymczasem dom przestał być schronieniem. Nie jest już miejscem, gdzie czujemy się bezpiecznie.

Napięcia miedzy członkami rodzin podwyższone do wielkości katedry, ograniczenie przestrzeni do kilkudziesięciu metrów kwadratowych i wydłużenie czasu do granic nieskończoności. Nie mamy już gdzie uciec przed światem zewnętrznym, bo dom stał się całym światem!

Nie ma już innego… a może jest? Po drugiej stronie króliczej nory? Po drugiej stronie lustra? Może trzeba sobie przypomnieć do niego drogę?

„Alicja zjadła ciasteczko. Weszła do ogrodu…”
Spektakl jest swoistym drogowskazem.
Co dla Ciebie/dla nas jest tym ciasteczkiem, które odmieni świat?

Apatia, zniechęcenie, nuda… jest doświadczeniem tysięcy dzieci w Polsce, wskazuje na to szereg badań.
Alicja wyznaje: „Nuuuuda. Mam ochotę biegać po schodach. Gnać. GALOPOWAĆ. (…) Będę pływać w brudnej wodzie, z rekinami, na go-la-sa, z gołą głową oraz boso. Ja nie chcę wiele, zrozumcie: ja chcę wszystkiego. (…) Oooom. Mmmmm. Jestem w tym przyjemnym stanie pomiędzy jawą a snem”.

Kolorowy świat Alicji jest w Capitolu, podobnie jak u Carrolla, światem, który hipnotyzuje, uzależnia, zachwyca. Kostiumy, dekoracje, kreacje aktorskie zapierają dech już w scenie początkowej i potem wciągają głębiej i głębiej. Mały widz wyjdzie z głową pełną barw, duży z pytaniami o sens życia, świata i rodziny. Wszyscy przez godzinę na pewno zapomną o pandemii!

Ucieczka w sen, metaforę, kolor, muzykę jest tym, czego teraz potrzebuje każde dziecko, każdy z nas! Domów w Alicji jest co najmniej trzy, zależnie od tego, z której strony ugryzie grzyba (lub prosię), jakie zje ciasteczko, lub inaczej: jak zapragnie i jak wyśni…


Więcej o spektaklu „Alicja” przeczytasz tutaj


Wybitny jest tekst scenariusza autorstwa Agnieszki Wolny-Hamkało i Martyny Majewskiej. Możliwy do odczytania co najmniej na trzech poziomach, pełen aluzji i intertekstualnych mrugnięć do czytelnika/widza.

Autorki równocześnie malują tekstem sugestywne obrazy i stosując rymy pozwalają kompozytorowi – Dawidowi Majewskiemu – na stworzenie melodyjnych, zapadających w pamięć piosenek.

Królik woła:
„Droga Alicjo, w ciemno chodź ze mną,
Zapomnij o strachu, bo strachu jest pełno.
Przejdźmy przez to lustro, tam na drugą stronę,
Przyłącz się do mnie. Światło zielone!”

No cóż, przyznaję, że od pierwszej próby odpowiadam TAK na zawołanie: „w ciemno chodź ze mną!”. I biegnę za aktorami i kolorem i muzyką… w sen? W jawę? W prawdę? W marzenie?

Spektakl nie ucieka od trudnych tematów tzw. rodzinnych. Na pewno będzie o czym myśleć i o czym rozmawiać po wizycie w teatrze. Każdy z nas, rodziców, pewnie doświadczył choć raz krępującej sytuacji, gdy dzieci zaczynają mantrę: „daj, daj, daj”, czasem łącznie z rzucaniem się na podłogę w sklepie. Czasem tę mantrę ma dla nas szef w pracy, czasem partner/partnerka, generalnie: cały świat ciągle czegoś od nas chce. Co więcej: my od niego/od nich też…

„Alicja” przypomina niby oczywiste prawdy, że niejedna mama czasem bywa gniewna i groźna, siostry są zazdrosne, a tatusiowie rzucają sucharami.

Tylko dlaczego wciąż udajemy, że nasze domy są idealne?

W czasie lock downu życie rodzinne skurczone do m2/ m3 lub szeregówki na przedmieściach nabrało ostrości i podkręciło swe wymagania do maksiumum naszej wytrzymałości. Najbardziej doskwierało poczucie zamknięcia, uczucie: nie mam dokąd uciec! W sen? Okazuje się, że wszystko to może gonić nas nawet w świecie snu.

Pytanie o to, czy nasze dzieci „ładnie by nas wyśniły?” jest trudne. Czy zaglądanie im do głowy jest tym, na co mamy ochotę, czy mamy na to odwagę? Czy jest nam to potrzebne?

Czy w tym świecie snu wszystko jest na opak, czy właśnie tak jak jest? Spektakl nie daje jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Podobnie jak Alicja nie umie odpowiedzieć na – wydawać by się mogło – proste pytanie: „kim jesteś?” zadane przez Gąsienicę. „Sama nie wiem, co się ze mną dzieje. Od kilku godzin tak się zmieniam i zmieniam. Nie wiem, kim jestem”. Paradoksalnie, podobnie jak u Carrolla ta odpowiedź jest optymistyczna, niesie nadzieję, potencjalność. Zwłaszcza, że tutaj także Gąsienica ma nieokreśloną tożsamość.

W czasie pandemii to i podobne pytania stawiamy sobie na nowo. Warto pójść do teatru!


Kamila Kamińska-Sztark, Uniwersytet Wrocławski

Najbliższe spektakle

Prosimy o zapoznanie się z informacjami dotyczącymi przetwarzania danych osobowych, swobodnego przepływu takich danych i uchylenia dyrektywy oraz o wyrażenie zgody poprzez kliknięcie przycisku „Rozumiem”.

Zmień rozmiar czcionki
Ustawienia kolorów